Półtora roku temu zagnało mnie na spotkanie Klubu Flavon. Zaproszono mnie tajemniczo, bez podania nazwy firmy – spotkanie, dzięki któremu będę piękny, młody i bogaty, czyli typowe zaproszenie na piramidę. Teraz to się nazywa multi level marketing, w skrócie mlm. Prezentacja bardzo marna, pseudonaukowy bełkot, ale uczestnikom to wyraźnie nie przeszkadzało. W skrócie: firma sprzedaje dżem, bardzo dobrze zrobiony, który pomaga na wszystko, chociaż nie jest lekiem – prelegent wielokrotnie to podkreślał. Jeden słoik (słoiczek) kosztuje 135 zł. i należy kupić cztery, a więc wydatek jednorazowy 540 zł. Czego jednak się nie robi dla zdrowia, urody i wiecznej szczęśliwości, bo właśnie o szczęśliwość tu chodzi. Codziennie spożywamy dżemu za 5 zł. i jakość życia nam się poprawia, a równolegle namawiamy innych, którzy jeszcze nie wiedzą, nie mają tej tajemnej wiedzy, do zakupu i lepszego życia. W tym namawianiu już nie jesteśmy tacy bezinteresowni, bo przecież z każdego słoika, kupionego przez następnego klienta cudownego biznesu mamy 20% i ten co nas przyprowadził też ma 20% i następny ma 20% a następni to już tylko po kilka procencików, ale kasiora płynie, wszyscy jesteśmy szczęśliwi, zdrowi i majętni. I o co mi chodzi, bo przecież przymusu nie ma, mlm zawojowuje cały świat, jak się szybko nie przyłączę to okazja mnie ominie, kasy nie zarobię i ze zdrowiem mi się nie uda tak dobrze. I jeszcze powinienem szybko powiedzieć moim przyjaciołom i znajomym o tej okazji, bo jak nie powiem, to ich ominie, a w Warszawie jakoś piramidy nie mają specjalnego powodzenia.
To najbardziej etyczny biznes, jaki można sobie wyobrazić. Zdrowie się poprawia, szmal płynie, nawet kiedy śpimy i nic nie robimy. Krzywda nikomu się nie dzieje i jeszcze mamy nowych przyjaciół, którzy się cieszą, gdy kupujemy słoiczki, bo od tego my jesteśmy zdrowi, a oni bogaci. To, że biednych nie stać na kupowanie tej przepustki do zdrowotności, to że przyjaciele, którzy nie będą kupowali, albo zaprzestaną kupowania, nie będą zasługiwać na moją przyjaźń (nie dają mi zarobić) zupełnie nie powinno/nie może mi przeszkadzać.
Tekst powyższy umieściłem już kiedyś na moim blogu: tkwiatkowski.blogspot.com ale sprawa jest ważna i dlatego postanowiłem go jeszcze raz przytoczyć. Prelekcji flavonowej wysłuchałem w styczniu 2012 roku.