Ciocia Licia, wujek Janek, ciocia Marysia, polowania, krowy wyprowadzane przez profesorów na pastwiska…. Świat którego już nie ma. Do Tłuszcza przyjechałem jak kiedyś pociągiem i też było ciasno, tylko teraz dołączono na Wschodnim jeden wagon, a wtedy nikomu do głowy nie wpadało, że można aż tak troszczyć się o podróżnych. Byłem małym chłopcem, który jechał z mamą na wakacje do Łochowa z przesiadką w Tłuszczu. Pociąg pełen ludzi, właściwie pociągi były zawsze pełne i ten tłum z pakunkami, siatkami biegł w Tłuszczu do tego który czekał gdzieś podstawiony i miał jechać do Małkinii, a może do Białegostoku. Peron był chyba za krótki i pamiętam, że do ziemi ze stopnia było wysoko, ale nogi nie złamałem, więc chyba nie było bardzo niebezpiecznie tak skakać, a później lecieć do tego drugiego pociągu. Oślepiające słońce, sosnowe zagajniki, szutrowe drogi, zapach benzyny wuefemki, baran w którego kudły wczepiłem się przerażony, słodkie, beztroskie dzieciństwo.