Dzisiaj jest głosowanie bić zwierzęta rytualnie, czy nie i posłowie mają problem. Ten problem to wcale nie jest troska o zwierzęta, ani o rolników, tylko co zrobić, żeby ograniczyć straty piarowe. Widziałem w telewizorze posła, który zrównywał aborcję z ubojem rytualnym i mówił, że ci którzy są za aborcją, nie powinni mieć nic przeciw zarzynaniu zwierząt jak się komu podoba. On był oczywiście przeciw aborcji, więc chyba powinien być też przeciw ubojowi rytualnemu, ale tu jego logika była inna, bo mówił o zarobkach rolników, że będą mniejsze. Ten poseł, to pan Sawicki z PSL, który groził, że zaraz wszystkie nasze zwierzęta będą wysyłane do Czech i do Francji i jeszcze gdzie indziej i tam będą zabijane jak chcą Żydzi i Muzułmanie.
Widziałem obie demonstracje, tą za ubojem i tą wczorajszą przeciw. Różnica była bardzo wyraźna. Za ubojcami stoi większa kasa, ale nie są jakoś specjalnie zaangażowani. Pan Sawicki bredził, że rolnik się przywiązuje do zwierząt i żal mu je później zabijać. Tak jest może przy niektórych małorolnych, ale próbowałem sobie wyobrazić hodowcę, który się przywiązuje do swoich setek krówek i nie udało mi się. Wczorajsza demonstracja przeciwko ubojowi, to ludzie, dla których cierpienie zwierząt nie jest pustym słowem. Dużo było młodych, dużo kobiet, prowadził Jacek Bożek z Klubu Gaja, który po prostu nie je mięsa.
Jestem dobrej myśli, chociaż nie wierzę w to, że premierowi, czy innym posłom nagle zacznie bić serduszko w dobrym miejscu. Logika wyborcza, którą kieruje się każdy polityk podpowie im, który guzik nacisnąć.