TR FABRYKA

Fangor kiedyś na pytanie dlaczego przestał malować koła, odpowiedział, że już umie. 

Uroczystość Jarzyny. Grają to od 17 lat. Obsada podobno ciągle ta sama: Peszek, Cielecka, Chyra, Stenka, Dałkowska i inni. Reżyser najlepszy, aktorzy najlepsi. Cielecka gra podlotka tak jakby tym podlotkiem była, Stenka niepokorna, wręcz obsceniczna, inni równie znakomici, praca wykonana doskonale. Produkt sceniczny w stu procentach zasługuje na zapłatę za bilety i publiczność to uznaje, klaszcze na stojąco. Aktorzy radośnie przyjmują pochwały, biegają po scenie, uśmiechają się słodko. Entuzjazm. Ja też wstałem, klaszczę trochę.

Jedziemy autobusem zafundowanym przez teatr do miasta i pytam sąsiadów jak im się podobało. Mówią świetna robota reżyserska, robota aktorska, wszystko jak trzeba. To są wyjadacze teatralni, dwa razy w tygodniu spektakl, wiedzą jak sztuka powinna wyglądać. Ja bywam rzadko, więc może nie wiem, może się nie znam. 

Nie przemawia, nie walnęło, a walnąć miało. Przemoc w rodzinie, wykorzystywanie seksualne dzieci, wielkie problemy, a jakieś bez wyrazu w tej sztuce. Polska jest krajem, gdzie przemoc domowa ma się dobrze. 30 000 zgłoszonych gwałtów rocznie, liczba Polek bitych w domu może sięgać 800 000, a raz na dwa dni jedna jest zabijana. W każdej 25-osobowej klasie jest trójka dzieci, które doznaje przemocy seksualnej. To wiedza, która dostępna jest dla każdego, ale chyba nie dla twórców przedstawienia. Oni grają to tak, jakby świat się nie zmienił przez ostatnie lata, jakby to co odkrywają przy urodzinowym stole miało zaskoczyć widza. Mnie nie zaskoczyło. Wszystko było takie perfekcyjnie zagrane, tak pięknie dopracowane, takie absolutnie teatralne, takie nieprawdziwe. Ja wiem, że to teatr, a nie prawdziwe życie. Ja wiem, że to nie jest film amerykański, w którym Pacino jak gra ojca rodziny, to nie jest aktorem, który gra ojca rodziny, tylko tym ojcem jest. Peszek jest aktorem, który gra ojca rodziny, Chyra gra syna itd… Nie ma żadnych wątpliwości, że to są wyśmienici aktorzy, którzy dostali zadania aktorskie i je dobrze wypełniają. 

Czepiam się, bo postanowiłem sobie chodzić do teatru, bo mamy wspaniałych, uznanych na świecie reżyserów i ja chcę się od nich uczyć, chcę żeby mnie inspirowali. Nie zadziałało, nie zainspirowało niczym pozytywnym, a właściwie to chyba piszę nieprawdę, bo jednak o Uroczystości od kilku tygodni myślę, nie daje mi ona spokoju. Jest przecież druga strona medalu, ta tytułowa: FABRYKA. Przedsiębiorstwo produkcyjne ma dać produkt, który dobrze się sprzeda i wskutek tego osiąga się sukces finansowy. TR wyprodukował przedstawienie, które od 17 lat sprzedaje, osiągając pozytywny wynik finansowy. Aktorzy nie muszą się uczyć tekstu, scenografia nie jest specjalnie skomplikowana, produkt doskonały. Zastanawiam się jak to jest być aktorem. Co robi aktor, który umie wszystko na pamięć i o swojej roli wie wszystko? Co powiedziałby Stuhr, który gra Kontrabasistę już 33 lata i ciągle sukces? Czy jak już aktor wie wszystko, to jest sens dalej to robić? Chyba sens jest, bo dzieci w domu, żona/mąż mają swoje potrzeby, zarabiać trzeba.  Ostatnio jeden z moich kolegów zadał mi pytanie, co to znaczy bycie uczciwym w sztuce. Moja odpowiedź, po tygodniu myślenia, była dość trywialna: artysta jest uczciwy, gdy to co robi, go kręci.