Co było pierwsze, kto był pierwszy? Takie pytania czasami sobie zadajemy i mnie takie pytanie trochę gnębi od wczoraj. Przyjaciele zabrali mnie do lasu koło Justynowa. Pogoda piękna, las piękny, czas wartko płynął przy interesującej rozmowie. I nagle zobaczyłem wyrżnięte znaki dwóch najważniejszych łódzkich klubów piłkarskich na cudownym, starym drzewie. Kto pierwszy zaczął? Czy Widzewiak, czy Ełkaesiak? Być może euforia po wygranej, albo frustracja po przegranej przygnała na łono natury pierwszego bandytę. Może najpierw jeden wyciął nazwę swojego klubu, a później drugi, a jeszcze później dołożyli Gwiazdy Dawida? Prawdopodobnie przyjeżdżali tutaj naprzemiennie, żeby sprawdzić, co przeciwnik dorżnął i odpowiedzieć na potencjalną zniewagę jeszcze ostrzej. Drzewo w środku lasu stało się areną bitwy na noże. Zrobiło się zimno i wojownicy łódzcy przestali tu przyjeżdżać. Nastąpił rozejm. Drzewo zabliźnia swe rany, które pozostaną widoczne na długo.
Na innym drzewie proste cięcia pozostawił osobnik o ksywie Piksel. To już pojedyńczy cymbał, którego działania udokumentowałem, ale więcej nie będę o nim pisał.
Kocham las, jego potęgę. Wandalizm tych nożowników, ludzi zaśmiecających las rani mnie osobiście. Mam nadzieję (niewielką), że ci źli ludzie będą kiedyś wstydzić się swojego postępowania.